Wczoraj ta obca dla mnie w sumie kobieta zapytała, dlaczego ta dziewczyna mnie porusza? To było zagranie na zmyłkę, że mnie to jednak poruszy i coś tam, zaskoczony, czy speszony, powiem. Nie powiedziałem nic, nie powiedziałem tego, co wiem o tej dziewczynie, ale zacząłem o tym więcej myśleć. Być może sentyment wynika z tej samej szkoły do której chodziliśmy, chociaż dzieli nas tyle lat, że… być może dziewczyna przypomina mi jakąś inną, którą próbowałem kochać… być może jest całkiem inaczej i to wszystko mi się tylko wydaje, albo na siłę próbuję się wtłoczyć w jakieś ramy i ograniczenia.
Kiedy zobaczyłem tę dziewczynę pochylającą się dziś na korytarzu uświadomiłem sobie, że być może ucieleśnia to, czego pragnąłem wiele razy. Coś na poziomie fizycznym, bo nie znam jej na tyle, żeby wiedzieć, jaką ma psychikę i czy lubi rzucać talerzami w kłótni? A może zaczytuje się dadaistami? A może słucha tego, co lubię? Albo potrzebuje miłości? Albo podobają się jej kwitnące drzewa głogu?
Być może jutro zagadnę dziewczynę na korytarzu a być może nie, bo będzie miała buty na mniejszym obcasie. Nie wiem. Teraz już nie czas na nowe miłości, miłostki, nadzieje. Teraz jest czas na coś nowego. Chociaż tak dziwnie to brzmi. Nowe. Raczej inne. O, to lepsze słowo.
Nowa miłość jest wartościowa tylko wtedy, gdy już otrząśniesz się ze starej. W tym przypadku metoda klin klinem nie popłaca.
PolubieniePolubienie
Tutaj nie chodzi o miłość. O klin tym bardziej.
To prolog.
PolubieniePolubienie
Ach tak. No dobrze, zaciekawiasz:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba