Jeśli pisana mi zapowiedziana śmierć, to warto zrobić kilka rzeczy, które sprawią, że pozostałym nie będzie ciężko. Mam na myśli sprawy, które należy załatwić, uporządkować, poukładać. Bank, ZUS, OFE, spadek, papiery, kwity, niewysłane listy.
Zapytasz może, czemu tak robię? Przecież jeszcze żyję? Odpowiem, że przecież nie znacie dnia ani godziny, ale tymi słowami większość z nas śmiertelników się nie przejmuje. Odpowiem, że dobrze jest pozostawić po sobie choć garść porządku, bo mam za sobą doświadczenie zawieruchy, jaka miała miejsce, kiedy umarła moja pierwsza, była już wtedy, żona i wiem, że bałagan najmniej jest w takim momencie potrzebny. Ktoś powie, że to zapraszanie śmierci, znam takie głosy, ale przecież tej jednej sprawy w życiu możemy być pewni: śmierci. Ktoś inny powie, że trywializuję śmierć. Nic podobnego. Porozmawiajcie z osobami z hospicjum.
Oczywiście planujemy długie i szczęśliwe egzystowanie w zdrowiu, ale jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli plan dla nas jest ciut inny? Jeśli nagle dopadnie nas diagnoza śmiertelnej choroby?
Moja pierwsza żona żyła rok od postawienia diagnozy. Pierwsze objawy choroby miała pół roku wcześniej. W sumie z uświadomioną mniej, lub bardziej chorobą, żyła półtora roku.
Kiedy zachowywałem niedawno jej cyfrowe, internetowe, blogowe archiwum znów czytałem słowa pisane w czasie całego procesu odchodzenia. Znam je doskonale, znam rzeczywistość poza tym kadrem opisania, jaką była wyniszczająca choroba. Znam rzeczywistość ostatniego oddechu w środku nocy, przygotowywania ciała do zabrania o poranku do zakładu pogrzebowego. I znam to wszystko, co się z tą śmiercią wiąże. I pewne sprawy nie zagoją się nigdy. Żałoba to jedno, życie to drugie.
Czasami przychodziła do mnie myśl, że zachorowała, bo przestałem ją kochać. Niektórzy bowiem mówią, że nowotwór to oznaka braku miłości. Dlatego być może moja diagnoza, to ten sam symptom.
Nie słyszałam nigdy, że rak to brak miłości. Gdyby to jednak była prawda, oznaczałoby, że coraz mniej miłości na świecie.
PolubieniePolubienie
To jest moja wersja. Nie musi być to prawda rozciągająca się na cały ten świat.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Domyślam się, ale takie „mówi się”, czasem dociera do innych. To dotarło po raz pierwszy.
PolubieniePolubienie
To padło kiedyś na ustawieniach hellingerowskich z ust prowadzącej. Znam tę osobę od czasu studiów, osobiście cenię, ale wiem, że z ustawieniami łączy się wiele różnych głosów.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miało być „do mnie dotarło po raz pierwszy”, może dlatego trochę bardziej zastanowiło niż zwykłe rozważanie o nowotworze czy miłości. Ten kontekst i to konkretne połączenie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Rozważa się wątki psychosomatyczne tej, czy innej choroby, ale często traktuje się to rozłącznie, więc doskonale Cię rozumiem, że nie słyszałaś o tym wcześniej. Mówi się o wielu rzeczach w kontekście raka, ale miłość to może pojawia się w kontekście termalnym, hospicyjnym a nie przyczynowym. Być może naukowcy nawet tego nie badają, no bo jak tu zbadać nasycenie miłością? Niby można hormony szczęścia zmierzyć, ale to zbyt złożony układ… I tak dalej.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Coś w tym jest.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Moja babcia miała w szafie zawsze przygotowane ubranie na ostatnią drogę. Śmiałam się z tego do momentu, gdy zmarła nagle, a ja ją umierałam. Nie musiałam szukac niczego, ani bielizny, ani nawet różańca. Cieszyłam się, że w ostatnią drogę wybrała się tak, jak tego chciała.
Też mam czarną sukienkę. Wisi tak, by w niespodziewanym momencie została od razu odnaleziona.
PolubieniePolubienie
Moja matka miała podobnie: przygotowaną garderobę na ostatnią drogę. Nie wzięła jednak pod uwagę, że nałóg palenia sprawi, że biała bluzka nagle po wielu latach oczekiwania zmieni lekko kolor i biała być przestanie od dymu… Uratowaliśmy jednak sytuację i myślę, że byłaby zadowolona.
PolubieniePolubione przez 1 osoba