Nie pamiętam, kiedy ostatni raz je widziałem? Pamiętam je dobrze z pewnej późnej wiosny w mieście, ale to wszystko. To, że pojawiają się co jakiś czas, ma oczywiście znaczenie, ale żeby na nie znów trafić, trzeba być w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Przeobrażają się przez kilka lat, żeby znów zacząć swoje loty. Są nieco nieporadne, ciężkawe, ale mają swój urok. Majowe chrabąszcze, które spotkałem w drugiej połowie czerwca… Chrabąszcze były elementem small talk, kiedy z kuzynką mojej drugiej żony dyskutowaliśmy o urokliwym zachodzie słońca w najdłuższy dzień roku. Była godzina 20.52. W tle rozważałem myśli, czy dane mi będzie te chrabąszcze jeszcze kiedyś zobaczyć, czy dane mi będzie zobaczyć jeszcze jeden zachód słońca w najdłuższy dzień w roku, czy dane mi jest…

Pamiętam na Kaszubach taką noc, gdzie wielkie majowe chrabąszcze stukały w okna…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja pamiętam, jak ze swoistą gracją siadały na włosach…
PolubieniePolubienie
Nie, tego nie pamiętam 🙂
PolubieniePolubienie
Kawałki wspomnień można ułożyć w ładny kolaż.
PolubieniePolubienie
Na swój nie narzekam. Ładne mam wspomnienia.
PolubieniePolubienie
Każdy ma ładne. To kwestia otwartych (umownie) oczu.
PolubieniePolubienie
Albo działa tu pamięć selektywna…
PolubieniePolubienie
Pamięć autobiograficzna. Rola afektu w pamięci. Itp., itd.
PolubieniePolubienie
U nas jest ich teraz mnóstwo. Aż sama się zdziwiłam, że są, a tyle lat ich nie widziałam. Myślałam już nawet, że cywilizacja je wytępiła.
PolubieniePolubienie
W tej dzielnicy nie ma, albo nie patrzę w dobrą stronę.
PolubieniePolubienie
Ja je widzialam w Lublinie:-)
PolubieniePolubienie