kiedy zapada ciemność

Któregoś dnia włączyli światła. Zapadła ciemność. Oczywiście nie całkowita, bo miasta nie gaszą się nigdy, ale zrobiło się zaskakująco ciemno.

Przypomniało mi się, jak kiedyś dawno temu włączali światło w wiejskim domu moich rodziców. Były to wyłączenia dłuższe, trwające i wiele godzin. W domu zawsze były dyżurne świece a ojciec miał też agregat prądotwórczy i zapas paliwa w kanistrze. Kiedy przez miesiąc w lecie były problemy z zasilaniem, bo rozbudowywano, czy modyfikowano sieć energetyczną, to ten agregat ratował cały dom. Ojciec uruchamiał go raz na jakiś czas, żeby działała lodówka, czy żeby uruchomić pompę, która czerpała wodę.

Dzisiaj zastanawiam się, mieszkając w mieście, jak to jest, że nie wiadomo kiedy, tak bardzo uzależniliśmy się od energii elektrycznej? Tak bardzo, że z pewnością każda poważna awaria byłaby dla nas apokaliptyczna klęską. Wizja totalnego blackoutu jest wprawdzie skrajnie czarnym scenariuszem, ale trzeba się z nią liczyć. Co więcej, takie zdarzenia mogą pokazać potęgę chaosu, uzależnienia naszej cywilizacji od systemu w którym stajemy się bardzo szybko bezbronni, dotknąć ciemnej strony ludzkiej natury i nie wiadomo, czego jeszcze.

Być może obecne dzieci, zamiast programowania komputerów, obsługi wymyślnych smart urządzeń, czy zachwytów nad autonomicznymi pojazdami, powinny nabywać umiejętności praktyczne związane z przetrwaniem w terenie, budową schronień bez użycia elektrycznych narzędzi, czy zdobywania pożywienia?

2 myśli na temat “kiedy zapada ciemność

  1. A mnie miasto uczy szkoły przetrwania. Ponieważ nie ma czasem zimą prądu- nie działa ogrzewanie gazowe, bo iskra jest „na prąd”- więc mam kominek.
    Jeśli latem spada ciśnienie wody ( bo dzialkowicze podlewają) kupuję do spożycia wodę w 5 litrowych baniakach, bo nie raz już była bakteria w rurociągach…
    Zawsze mam świece- bo jestem romantyczna i zawsze zapałki, bo często chodzę na cmentarz 🙂
    W torebce nie zawsze mam szminkę, ale zawsze staram się mieć scyzoryk wielofunkcyjny (dziadek miał lepszy) i latarkę z otwieraczem do kapsli :)))
    Itd
    Ale miałam już taką sytuację, że podczas wichury utknęłam w lesie (w pensjonacie) i akurat tego dnia nie miałam przy sobie nic z tych rzeczy… Ale spotkałam mężczyznę, który mnie uratował 🙂

    Polubienie

    1. Miasto w jakiś sposób wydaje mi się jeszcze gorsze niż inne tereny jeśli chodzi o kłopoty z zasilaniem. Większe skupisko ludzi to zawsze większe problemy. Mówię jednak o tych sytuacjach ekstremalnych.
      Zarówno mój teść nr 1, jak i teściowie nr 2 mieszkają w domach i dla nich wyłączenia prądu to normalka. U rodziców było to samo. Historia uczy mnie, żeby mieć sprawny zestaw na przetrwanie, zapasowe baterie, itp, itd. Dzieciom tłumaczę i wyjaśniam, że prąd to raczej przywilej a nie pewność i pokazuję skautowskie sztuczki.
      Co do mężczyzn, co uratują, to czasami się znajdują, a czasami nie, więc kobieta powinna liczyć zwłaszcza na siebie. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s