Wpadły mi w ręce papiery. Uświadomiłem sobie, że przecież ćwierć wieku temu, właśnie w lipcu, zacząłem pierwszą poważną pracę. Nie były to już studenckie prace, jakie wykonywało się w magazynie, przepakowując towary, czy w innym magazynie porządkując części, ale coś na umowę o pracę. Na dłużej.
Przy okazji przypomniałem sobie, że zarabiałem grube miliony, bo takie kwoty widniały na rocznym PIT. Przypomniałem sobie, widząc nazwisko na formularzu, że pani w płacach miała do mnie słabość. Przypomniałem sobie, że dziś to i tak nie ma znaczenia.
Papiery zniszczone. Pamięć się zamazuje.
Ps. Miejsc, w których jako student pracowałem, już nie ma na mapie miasta. Zburzono je i zastąpiono nowoczesnymi biurowcami i modnymi loftami. I to już jakiś czas temu. Idzie wciąż nowe, wędruje przez świat i to wszystko, co nie pasuje do nowej rzeczywistości ląduje na marginesie. A margines, jak to w zeszycie, jest jednak całkiem szeroki i uwagi na nim mają sens i wartość. Dlatego nie przejmuje mnie to minione ćwierćwiecze.