letni smutek

Lato. Czas beztroski. Odpoczynku. Słodkiego lenistwa. Wakacji. Długich dni. Krótkich nocy. Czas odpoczynku, wypoczynku, regeneracji. A jednak…

Bywają takie wieczory, bywają takie ranki, że czuję letni smutek. Powinienem zachwycać się pięknym światłem zachodu słońca, które prześwietla się przez dziury w chmurach, które maluje morelowe niebo, albo pociąga po chmurach zalążkami fioletu, czymś, w czym zakochać się można niczym w obrazach Turnera, albo Ajwazowskiego. Powinienem utrwalać w swej pamięci ulotne wschody słońca, które malują obrazy.

Kiedyś trafiłem do letniskowego domku w dolinie Słupi. Przy małym dziecku wstawanie było codziennością. I prawie codziennie wstawałem i wychodziłem na taras. Łąka w niewielkiej dolince parowała lekko mgłą. Ptaki wykrzykiwały swoje powitania. Wiatr muskał pieszczotliwie liście i próbował zaplatać warkocze falującym zbożom. Było około trzeciej nad ranem. Niebo malowało się wschodnią poświatą i gwiazdy przygotowywały się do przywitania tęskniącego za nimi słońca. To był jeden z tych widoków, których się nie zapomina do ostatnich dni.

Czasami, kiedy patrzę na niebo, kiedy czuję ten bezkres i brak ograniczających granic, wiem, że można płakać, można się śmiać, można cierpieć, można topić się ze szczęścia, ale nie można zatrzymać czasu. To zaskakujące, że lato zaczyna się wtedy, kiedy już nie wydłużają się dni. Znów wszystko idzie w kierunku mroku. Za szybko. Za wcześnie. Nie tak. To jest powód mojego letniego smutku…

Nie powstrzymam czasu. Podobnie, jak nie potrafię powstrzymać piękna.

2 myśli na temat “letni smutek

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s