Przyleciały. Całą chmarą. Jak mają to w zwyczaju. Nie widziałem ich, tylko najpierw usłyszałem. Świergot dziesiątek, setek pewnie ptaków, które obsiadły gałęzie, zlatywały na ziemię, pluskały się w błotnych kałużach, wracały na drzewa i tak wciąż i wciąż. I śpiewnie dawały o sobie znać. Gadały ze sobą w sobie znanym ptasim języku.
Obok pojawiły się żerujące kawki, poruszały się po ziemi trochę zalotnie i nagle dostrzegłem lecącą miejską mewę. Leciała cicho i wtem szpaki ucichły. W jednym momencie poderwały się do lotu i już ich nie było. Przez krótką chwilę ich chmara niczym ciemna chmura zakryła słońce i odleciały tak zwinnie, jak się tutaj pojawiły. Zapadła znów miejska cisza.
Któregoś roku przebiegł do mnie sąsiad krzycząc „sąsiadko! Szpaki!
PolubieniePolubienie
„sąsiadko! Szpaki! Szybko, bo zjedzą winogron!”
Na co ja ze spokojem- niech zjedzą, ja już się nadałam.
Im wystarczyło pół godziny na oczyszczenie mojej winorośli 🙂
PolubieniePolubienie
Szpaków nie lubię, wyżerają czereśnie:)
PolubieniePolubienie
Jak odróżnić mewę od rybitwy?
PolubieniePolubienie
Mewa jest większa. Ja w locie patrzę głównie na ogon: mewa ma zaokrąglony kształt ogona, rybitwa zaś dłuższy, rozwidlający się, ostrzej zakończony.
PolubieniePolubienie
Dzięki:)
PolubieniePolubienie