ojciec, zapiski

To nie było pierwsze wspomnienie ojca. Jedno z kolejnych, ale do dziś najbardziej wyraźne. Najzwyczajniej w świecie jechaliśmy do miasta, do jedynej chyba wówczas w tym mieście cukierni, czy precyzyjniej: lodziarni, ojciec kupował mi pięć gałek, sam kupował sobie tyle samo i z braku w tym miejscu ławeczek wracaliśmy do samochodu i tam zjadaliśmy te przepyszne lody. Smaki pamiętam dwa, czyli śmietankowy i truskawkowy i absolutnie nie wiem, czy były jeszcze do wyboru inne, ale przecież to ważne nie jest. Ważne jest to, że w jakiejś – jak pamiętam – ciszy pałaszowaliśmy te lody i nic więcej mi nie było potrzebne. Po prostu czułem, że ojciec wie, co może dla mnie wrobić, żebym był zadowolony…

Później robił dla mnie wiele różnych rzeczy, takich które odbierałem jako coś więcej niż tylko rodzicielski obowiązek, coś co było już chyba poświęceniem i to zostało ze mną i jest nadal jako obraz postawy, która ujmuje za serce.

Umarł wiele lat temu, moja pamięć pokrywa się roztartym pyłem zanikających wspomnień, ale wciąż pamiętam nasze lodowe seanse.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s