Przed siódmą bije dzwon w niedalekim kościele. Wraz z mrozem niesie dźwięk bardzo łatwo w stronę moich uszu. Przypomina mi się, że kiedyś nauczyciel geografii w szkole mówił nam, że gdyby krzyknąć przy wielkim mrozie na Antarktydzie, to dźwięk niósłby się wiele kilometrów bez przeszkód. Pomyślałem dalej, że ta Antarktyda jakoś się do mnie ostatnio przyczepiła, a może ja przykleiłem się do niej?
Słońce grzeje. Śnieg znika. Krople kapią na parapet. Kap. Kap. Ktoś trąbi w oddali. Ktoś szura meblami. Orteza też jakoś trzeszczy. A może to trzeszczą moje kości? Moja lewa stopa. Lewa noga podobno jest symboliką matki. Wkoło pełno symboli.
Śnię. Zapuszczam się później w jakieś poszukiwania. Odkrywam, albo raczej się upewniam, że terapeuta ze snu ma nadal gabinet tam, gdzie miał blisko dwadzieścia lat temu. Jak echo powraca do moich wspomnień kilka jego słów z pierwszej sesji. Dźwięki słów, których się nie zapomina. Między wierszami pada tytuł prozaicznego pytania. „Dlaczego jesteśmy razem?”
Dziś rano dowiedziałam się, że lewa strona ciała symbolizuje kobietę, prawa- mężczyznę.
Co za układanka napływających informacji…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zbieżność istotna statystycznie. Trzeba tylko ustalić na jakim poziomie istotności.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Może w pozostaniu razem też chodzi o dźwięki… Takie …niesłyszalne…
Ich arme Dich um.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zastanawiam się, co lepiej byłoby stracić, gdyby tak mieć wybór na temat przymusowej straty? Wzrok, czy słuch?
PolubieniePolubienie